Pamiętacie jeszcze o szalonym pomyśle na cross-over
"Facetów w czerni" oraz
"Jump Street"? Chociaż teoretycznie projekt cały czas powstaje - reżyserem został nawet
James Bobin (
"Muppety - Poza prawem", "Alicja po drugiej stronie lustra") - to gwiazda komediowego dyptyku,
Jonah Hill, twierdzi, że skazany jest na porażkę.
W wywiadzie z Toronto Sun aktor mówił:
To zbyt skomplikowane. Producenci starają się dopiąć wszystko od strony biznesowej, ale są na to raczej małe szanse. Seria zawsze nabijała się z remake'ów, sequeli, cross-overów i rebootów, a teraz sama miałaby się takim filmem stać. Wydaje mi się, że trudno byłoby wobec tego utrzymać wysoki poziom żartów i dodatkowo połączyć to z innym uniwersum. Oczywiście, słowa
Hilla nie są oficjalnym stanowiskiem wytwórni, więc kto wie, może jednak uda się całość zrealizować. Pytanie oczywiście, czy na pewno tego chcemy.
Inspiracją dla filmu były oczywiście napisy końcowe
"22 Jump Street", w których zobaczyliśmy najróżniejsze absurdalne wersje sequeli filmu. Pomysł polega na tym, by Schmidt (
Jonah Hill) i Jenko (
Channing Tatum) trafili do agencji zajmującej się rozwiązywaniem problemów z kłopotliwymi kosmitami. W filmie nie pojawiliby się
Will Smith i
Tommy Lee Jones, a w każdym razie nie w głównych rolach. Nie można wykluczyć, że zagraliby epizod na podobnej zasadzie co
Johnny Depp w
"21 Jump Street" czy
Richard Grieco w
"22 Jump Street".
Obie serie zarobiły do tej pory dla Sony blisko 2,2 mld dolarów.