Recenzja filmu

Yeti: Zabójcza stopa (2008)
Paul Ziller
Carly Pope
Yan-Kay Crystal Lowe

Yeti też człowiek

Film opowiada historię drużyny futbolowej lecącej samolotem, który rozbija się w Himalajach. Ocalonym z katastrofy zaczyna doskwierać głód. Postanawiają oni, że posilą się szczątkami zmarłych
Film opowiada historię drużyny futbolowej lecącej samolotem, który rozbija się w Himalajach. Ocalonym z katastrofy zaczyna doskwierać głód. Postanawiają oni, że posilą się szczątkami zmarłych kolegów. Co noc zaczynają znikać zwłoki. Wkrótce okazuje się, że zabiera je mieszkaniec gór, Yeti. Kiedy jedna z dziewczyn podpala ciała, zaczynają się prawdziwe kłopoty.

Ogólnie mówiąc, nie przepadam za horrorami (no może od czasu do czasu jakiś dreszczyk emocji się przyda), ale tym razem zrobiłem wyjątek. Produkcję mogę określić znanym powiedzeniem: "Dno i pięć metrów mułu", chociaż jakby się tak poważnie zastanowić, to film sięga niżej niż przysłowiowy muł. Tym razem dziełem uraczył nas Paul Ziller ("Kosmiczna katastrofa", "Ósma plaga", "Eksperyment filadelfijski") i zrobił to w bardzo złym stylu. Uważam, że do tej sztuki słowo "zły" jest za mocne. Co tu oglądać? Yeti skaczące do góry? Żenada przez wielkie "Ż"!.

Kiedy zobaczyłem w obsadzie filmu Tarasa Kostyuka grającego Yeti, w pierwszej chwili uznałem to za błąd. Dopiero w końcowych napisach dowiedziałem się, że to jednak nie pomyłka. Zawiodłem się. Cała ta gra aktorska jest sztuczna i wymusza. Niemal wszyscy grali, jakby im się nie chciało (wcale się nie dziwię – też bym pewnie się nie wysilał). Jedynie Carly Pope wcielająca się w rolę Sarah pokazała klasę. Pozostali znaleźli się na całkowicie drugim biegunie. A tak w ogóle to od kiedy Yeti skacze tak wysoko? I jeszcze jego charakteryzacja??? Nie pomógł fakt, że trwała dziennie ponad trzy godziny. Kolejny film, który zmarnował mi 90 minut życia.

"Zabójcza stopa" naprawdę cię zabije – ale śmiechem. Całość jest tak durna, że ledwo można wytrzymać podczas seansu. Przychodzi mi do głowy wypowiedź Karwowskiego do "Kac Wawy", która brzmi: "Film został nakręcony po to, by zobaczyć, jak wyglądają piersi w 3D". Pozwolę sobie to przekształcić do omawianego obrazu: "Ziller nakręcił ten film, tylko dlatego żeby widzowie mogli zobaczyć, jak sztucznie wygląda Yeti". 

Efekty specjalne też zostawiają wiele do życzenia, podobnie jak muzyka i zdjęcia. Ścieżka dźwiękowa jest źle dobrana, a praca wykonana przez Curtisa Petersena dostosowała się poziomem do reszty obrazu. Uważam, że pan Paul powinien dostać Nobla w kategorii: "Najgorszy reżyser świata". Ciekawe co by wtedy kręcił? Pewnie kolejne gnioty i chłamy.

I teraz najważniejszy moment: zakończenie recenzji. Co tu dużo pisać? Mogę powiedzieć tylko tyle, że film jest nie warty uwagi (chyba że z nie ma co robić, to z nudów można popatrzeć). Prawdę mówiąc, nie można jednak oczekiwać niczego innego po stacji SyFy. Całość na pewno prezentuje się jednak lepiej niż choćby "Burza stulecia". Chcecie się pośmiać? Proszę bardzo! Chcecie mieć zmarnowane 90 minut życia? Proszę bardzo! Nigdy więcej takich filmów – tępić syfy. Kto jest za?
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones