Raz za głośno raz za cicho, co chwilę trzeba operować ściszarką.
Cecha polskich filmów - tych starszych, a i współcześnie się zdarza. Totalnie nie wiem dlaczego. Dawniej teoretycznie można to było zwalić na sprzęt - oddzielnie nagrywano obraz, potem dogrywano dźwięk - to jednak nieraz zastanawiałam się dlaczego nigdy nie zadbano, żeby dialogi były równie głośno jak muzyka.
W Ziemi obiecanej mnie to chyba drażni najbardziej - jak te maszyny hukną wszystkie.... a potem dosłuchuj się co kto mówi.
zauwazylem to tez w kilku filmow wspolczesnych, akurat rosyjskich, choc to chyba akurat nie ma znaczenia...