Dwoch tak idiotycznych scen dawno nie widziałem:
1. Scena jak gość niczym Usain Bolt bez problemu sobie ucieka przez okno z szczególnie strzeżonego miejsca, nikt oczywiście nie pilnował z zewnątrz imprezy, a masa agentów w środku zareagowała jak Snoop Dogg po 20 g trawy
2. Scena w której ochroniarz Martina zostawia go samego i czeka sobie spokojnie przy aucie jakby byli na wakacjach nie przejmując się tym co się z nim dzieje.
Takich scen było o wiele więcej ale te najbardziej utkwily mi w pamięci. Po świetnym początku spodziewałem się naprawdę dobrego filmu a od pewnego momentu absurd gonił absurd.. 4/10 tylko ze względu na początek i reszta filmu 2/10.