Odkąd w 27 sezonie skład prowadzących ustabilizował się w postaci Chrisa Harrisa, Freddiego Flintoffa i Paddy'ego McGuinnessa, program ogląda mi się równie dobrze, co stary Top Gear z Clarksonem, Hammondem i Mayem.
Owszem, pierwsze sezony po wyrzuceniu Clarksona, to była pomyłka (Chris Evans - porażka na całej linii!), później Matt LeBlanc próbował, ale ostatecznie nie udźwignął, no ale na przykład 30 sezon Top Gear oglądało mi się przyjemniej, niż 4 sezon The Grand Tour. Może formuła TG bardziej do mnie przemawia a w GT brakuje mi zachwytów nad nowymi samochodami, no i wolę przyjacielską współpracę tria Evans, Flintoff, McGuinness, niż powtarzane do znudzenia złośliwości uskuteczniane względem siebie przez Clarksona, Hammonda i Maya.
Dziwi mnie tylko niska ocena, szczególnie ostatnich sezonów TG na Filmwebie. Zawartość programu jest merytorycznie nadal na wysokim poziomie i prowadzący też (już) "dają radę".